ZAMEK W OGRODZIEŃCU
Podążając dalej Szlakiem Orlich Gniazd, nie sposób ominąć
Ogrodzieńca. Ruiny tego zamku są chyba jednym z lepiej zagospodarowanych
turystycznie miejsc na tym szlaku, co niestety może być sporym minusem – piękno
zamku mogą bowiem przysłonić hordy turystów, chińska tandeta na straganach z
pamiątkami, czy coś w rodzaju parku rozrywki dla dzieci, który powstał u stóp
zamku. Niech Was to jednak nie zrazi i koniecznie wybierzcie się do
Ogrodzieńca, żeby zamek zwiedzić.
Zamek zaczęto budować ok. 1350 r. z inicjatywy Kazimierza
Wielkiego. Przez lata zamek przechodził z rąk do rąk, tak jak i inne zamki
został zniszczony i ograbiony podczas potopu szwedzkiego. Potem zamek został
odbudowany, niestety w 1702 r., podczas kolejnego najazdu Szwedów, zamek znów
zostaje zniszczony i nigdy już nie odzyska dawnej świetności, mimo nowych
właścicieli. Jako ciekawostkę warto podać, że w 1885r.
ruiny zamku odwiedził 19 letni wówczas Aleksander
Janowski. Zainspirowany widokiem warowni, świadczącej o dawnej świetności Polski,
założył w 1906 r. Towarzystwo Krajoznawcze
(późniejszy PTTK), a ruiny Zamku Bonerów w
Ogrodzieńcu zostały symbolem tej organizacji. W 2001 r. w ruinach zamku
Andrzej Wajda kręcił „Zemstę”.
Zamek, mimo, że w ruinie, jest dość rozległy, jest sporo
wchodzenia krętymi schodami, tak więc wygodne buty są zdecydowanie potrzebne
(choć widziałam również panią na szpileczkach i w obcisłej mini, która
rewelacyjnie radziła sobie na wąskiej drabinie i mimo, że wszyscy wokoło z
napięciem oczekiwali aż spadnie, a przynajmniej się potknie, poradziła sobie
lepiej niż niejeden mądrala w adidasach).
Jako, że to Szlak Orlich Gniazd, wokół zamku znajdują się też ciekawe formacje skalne (w końcu to Jura Krakowsko-Częstochowska), takie jak np. skała o wiele mówiącej nazwie „Wielbłąd”.
Jako, że to Szlak Orlich Gniazd, wokół zamku znajdują się też ciekawe formacje skalne (w końcu to Jura Krakowsko-Częstochowska), takie jak np. skała o wiele mówiącej nazwie „Wielbłąd”.
Pod zamkiem funkcjonuje również ciekawy park miniatur, gdzie
zbudowano repliki wszystkich zamków na Szlaku Orlich Gniazd – przedstawiają
zamki tak, jak prawdopodobnie wyglądały kiedyś. Można kupić bilet łączony do
zamku i parku miniatur, a zdecydowanie warto go zobaczyć, choćby po to, żeby
zaplanować wycieczkę do kolejnych zamków na Szlaku.
ZAMEK W SIEWIERZU
Jak już będziecie w Ogrodzieńcu koniecznie podjedźcie też do
pobliskiego Siewierza. Tak, tak, to ten Siewierz z piosenki, od którego jechał
wóz. Przez lata przejeżdżałam przez tą miejscowość w drodze do Częstochowy,
nieświadoma zupełnie tego, że kryje ono perełkę w postaci ruin zamku. Sam zamek
jest niewielki, ale jeszcze nie skażony turystyką (choć ruiny zostały bardzo
ładnie zagospodarowane), więc warto się po nim trochę powłóczyć. Początkowo
zamek był siedzibą kasztelanów siewierskich. W 1443 r. księstwo siewierskie
wraz z zamkiem i miastem wykupił od zadłużonego księcia Wacława I cieszyńskiego, biskup krakowski Zbigniew Oleśnicki. Po kilkuletnim sporze
z innymi książętami śląskimi, biskupi krakowscy na mocy dokumentu księcia
cieszyńskiego Wacława I, przyjęli świecki tytuł książąt siewierskich, a
Księstwo Siewierskie stało się prawie niezależnym organizmem politycznym z
własnym wojskiem, sejmem, monetą, surowym sądem, szlachtą. Zamek zaczął pełnić
rolę administracyjnej i politycznej siedziby Księstwa Siewierskiego. W czasie potopu szwedzkiego księstwo siewierskie nominalnie
pozostawało neutralne, jednak na zamku przebywały oddziały
hetmana Stefana Czarnieckiego, co skłoniło Szwedów do
jego zajęcia. Zamek potem był rozbudowywany, ale od XVIII w. stopniowo popadał
w ruinę, którą teraz władze lokalne starają się zachować w formie tzw. trwałej ruiny.
Mam nadzieję, że zachęciłam Was do kolejnego weekendowego
wypadu…