Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Subiektywny przewodnik wokół Jeziora Genewskiego cz.I



Kolejna promocja LOT-u i tak oto wraz z M. stałyśmy się szczęśliwymi posiadaczkami biletów do Genewy na przedłużony, lipcowy weekend. W Szwajcarii nigdy wcześniej nie byłam, rozpoczęłam więc poszukiwania w internecie i przewodniku, żeby sprawdzić, co też ciekawego oferuje nam Genewa i jej okolice i nagle okazało się, że trzy dni, to może jednak być za mało… Tradycyjnie więc plan naszej wycieczki był dość napięty, za to wrażenia niezapomniane. Po powrocie do Polski doszłam do wniosku, że jest to miejsce, w którym mogłabym zamieszkać. Czyste powietrze (tam naprawdę inaczej się oddychało), piękne krajobrazy, urocze domki. Nie miałam jednak większej styczności z lokalną społecznością, a to co potem usłyszałam od ludzi, którzy tam mieszkali przez jakiś czas, trochę zmniejszyło mój zapał do szukania tam pracy (podobnież ludzie są bardzo zawistni i nieufni, szczególnie wobec obcokrajowców, łącznie z tym, że chętnie „kablują” na swoich sąsiadów), ale jak mówię – ja nie miałam żadnego takiego doświadczenia, więc nadal jest to potencjalnie moje przyszłe miejsce na ziemi;-)
 


GENEWA

Genewa położona jest bardzo malowniczo nad jeziorem Genewskim, z widokiem na Alpy (w ładny dzień można zobaczyć Mont Blanc) i ma naprawdę wiele do zaoferowania. Niestety Szwajcaria do najtańszych nie należy, dłuższe pobyty w tym kraju, mogą więc mocno obciążyć naszą kieszeń. Z drugiej strony – miasto jest bardzo przyjazne dla turystów – na lotnisku można pobrać z maszyn darmowy bilet na przejazd autobusem do centrum miasta, a jeżeli zatrzymamy się w którymś z hoteli, dostaniemy na wszystkie dni pobytu kartę uprawniającą do darmowych, nielimitowanych przejazdów komunikacją miejską, co jest bardzo pomocne, bo niektóre atrakcje są jednak trochę oddalone od centrum (a hotele, im dalej od centrum tym tańsze;-)). Co do jedzenia, to raczej sugeruję na krótki wyjazd zabrać własną wałówkę – zwykły hot-dog w przydrożnej budzie kosztuje ok. 20 zł. Restauracje więc sobie tym razem darowałyśmy.
 Widok na Genewę
 Mont Blanc
 Jezioro Genewskie

Co więc zdecydowanie warto zobaczyć w Genewie? Przede wszystkim koniecznie wybierzcie się na spacer po starym mieście – sugeruję zacząć od Ratusza i stojącego obok, ozdobionego pięknymi freskami i mozaikami Arsenału, gdzie pod arkadami można znaleźć pięć ogromnych armat. W Ratuszu zwróćcie uwagę na rozległe schody po prawej stronie od wejścia – zostały w ten sposób zrobione, by na wyższe piętra można było wjechać konno… Za Ratuszem jest park, z którego widać w dole (stare miasto położone jest na wzgórzu, więc bądźcie przygotowani na małą wspinaczkę) ogromny Pomnik Reformacji, na którym uwidocznieni są wszyscy przywódcy z Kalwinem na czele (zresztą warto się potem przejść do parku, w którym pomnik jest położony, by przyjrzeć mu się z bliska). 


Arsenał




 Arsenał

 Arsenał

 Arsenał

 Ratusz


 Ratusz

 Pomnik Reformacji
  Pomnik Reformacji
Potem należy iść w kierunku Katedry Saint Pierre, stamtąd można przejść przez bardzo ładny plac Place du Bourg de Four (podobnież najstarszy w mieście), gdzie znajduje się wiele urokliwych kawiarenek i bocznymi uliczkami zejść w kierunku jeziora i parku Jardin Anglais. W jego okolicy znajdziecie dwie z głównych atrakcji Genewy - jedną z najwyższych na świecie fontann Jet d'Eau (nie można jej nie zauważyć, gdy stanie się nad brzegiem jeziora), która kiedyś była po prostu zaworem wody systemu kanalizacyjnego, ale tryskająca z jeziora Genewskiego, na wysokość prawie 140 m, woda, tak się spodobała mieszkańcom, że zrobiono z niej regularną atrakcję. Fontanna wygląda ciekawie zarówno w ciągu dnia jak i w nocy, kiedy jest pięknie oświetlona. Drugą atrakcją parku jest zegar kwiatowy – zrobiony z kilkudziesięciu tysięcy sadzonek różnego rodzaju kwiatów. Wzór zegara co roku jest inny.


 Katedra Saint Pierre

  Katedra Saint Pierre

 Uliczki Genewy
   Place du Bourg de Four


 Jezioro Genewskie


 Jet d'Eau
              Jardin Anglais                  

Jet d'Eau


Zegar kwietny
Po drugiej stronie rzeki Rodan znajdziecie bardziej współczesne atrakcje, czyli przede wszystkim siedzibę ONZ oraz siedzibę Czerwonego Krzyża i Półksiężyca. Koniecznie wybierzcie się na plac Narodów, gdzie poza tańczącymi fontannami znajduje się ciekawy pomnik w postaci ogromnego krzesła ze złamaną nogą, symbolizującego sprzeciw przeciwko lądowym bombom piechotnym, których ofiarami często stają się cywile i żołnierze. Za krzesłem znajduje się główny wjazd do siedziby ONZ, wzdłuż którego ustawione są flagi wszystkich krajów będących członkiem tej organizacji. Żeby jednak wejść na teren siedziby ONZ, czyli do Pałacu Narodów, musicie przejść się spory kawałek dalej wzdłuż ogrodzenia (stojąc przodem do bramy kierujcie się na lewo) – po drodze gorąco Was zachęcam do odwiedzenia uroczego budynku Ariany, w której obecnie znajduje się niesamowite Muzeum Porcelany (a że ja fanką porcelany wielką jestem, miałam tam używanie). 
 Plac Narodów
                Siedziba ONZ
  Plac Narodów
Muzeum Porcelany
Muzeum Porcelany
  Muzeum Porcelany
 Plac Narodów
 
 Muzeum Porcelany
  Muzeum Porcelany
  Muzeum Porcelany
  Muzeum Porcelany

Żeby wejść do Pałacu Narodów, trzeba się zameldować (pokazać paszport czy dowód), zapłacić za bilet i załapać się na odpowiednią godzinę – wycieczki (w różnych językach) są prowadzone przez przewodników, którzy w ciekawy sposób opowiadają o różnych pomieszczeniach w Pałacu. Budynek ma niezliczoną ilość sal i możliwość zobaczenia, gdzie obradują nasi przedstawiciele i dyplomaci, co na mnie osobiście zrobiło spore wrażenie. Na korytarzach znajdują się pochodzące z różnych stron świata tymczasowe wystawy malarskie, rzeźbiarskie i ceramiczne (głównie prezenty od dyplomatów z różnych krajów dla ONZ). Zdecydowanie warto. 
 Pałac Narodów
  Pałac Narodów
  Pałac Narodów
  Pałac Narodów
  Pałac Narodów
   Pałac Narodów
Pałac Narodów
 
 Szczególnie, że zaraz po drugiej stronie jest siedziba i muzeum Międzynarodowego Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca – koniecznie wybierzcie się do odnowionego, multimedialnego muzeum (my weszłyśmy za darmo, ale chyba normalnie są jakieś opłaty za bilet) – pokazuje ono historię Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca, ale i działania, jakie podejmują na świecie w celu ochrony i wsparcia ludności lokalnej dotkniętej wojną czy reperkusjami innego rodzaju, wystawy robią niesamowite, przejmujące wrażenie, bo człowiek nagle sobie uświadamia, że gdzieś niedaleko toczą się wojny, a okrucieństwo wobec ludzi jest na porządku dziennym. 
 Siedziba Czerwonego Krzyża
  Muzeum Czerwonego Krzyża
  Muzeum Czerwonego Krzyża
  Muzeum Czerwonego Krzyża
  Muzeum Czerwonego Krzyża

Z okolic Pałacu Narodów niedaleko jest do pięknego ogrodu botanicznego (wstęp za darmo), a stamtąd można przejść się wzdłuż jeziora, pięknymi bulwarami z widokiem na Mont Blanc, z powrotem w kierunku starego miasta.
 Ogród Botaniczny
  Ogród Botaniczny
 Ogród Botaniczny
  Ogród Botaniczny
  Ogród Botaniczny
  Ogród Botaniczny
  Ogród Botaniczny
  Ogród Botaniczny
 Wzdłuż jeziora Genewskiego
  Wzdłuż jeziora Genewskiego
   Wzdłuż jeziora Genewskiego
  Wzdłuż jeziora Genewskiego

Kolejną atrakcją Genewy, której zdecydowanie nie można przepuścić w mieście znanym z mistrzów zegarmistrzostwa, jest Muzeum Zegarów Patek – Philippe. Kolekcja zbiorów tego muzeum zawiera precyzyjnie zdobione, piękne, tworzone z pasją zegarki. Nie spodziewałam się, że można takie rzeczy zrobić z zegarkami – każde z nich to małe dzieło sztuki. Najstarsze eksponaty pochodzą z XVI wieku i wszystkie one wyprodukowane zostały w Szwajcarii. Firma Patek znana jest ze swoich zegarków i zegarów na całym świecie, a jako ciekawostkę należy podać, że jej założycielem był polski zegarmistrz, Norbert Patek, pochodzący z Piask koło Lublina. Zarezerwujcie sobie sporo czasu na to Muzeum (my tam trafiłyśmy tuż przed jego zamknięciem, czego potem strasznie żałowałyśmy, bo nie miałyśmy czasu, by przyjrzeć się bardziej detalom na zegarkach). Uwaga – bardzo rygorystycznie jest przestrzegany zakaz fotografowania – byłyśmy świadkami, gdy pan zrobił zdjęcie, został na tym przyłapany, poproszono go o usunięcie zdjęcia z aparatu, a że pan szedł w zaparte, że nie wie o co chodzi, to zrobiła się z tego mała awanturka.
 

Z Genewy łatwo dostać się do Lozanny, a więc cdn...