Miałam pisać dalej szczegółowo o wyprawie do Azji, ale w
międzyczasie, dość niespodziewanie, na długi weekend wylądowałam po raz kolejny
w Oslo, w Norwegii, i pomyślałam, że popełnię kolejny…
SUBIEKTYWNY PRZEWODNIK PO OSLO
Oslo to bardzo sympatyczne miasto, pięknie położone nad fiordem,
otoczone wzgórzami, bardzo kameralne (do większości atrakcji można dojść na
pieszo) i dopiero zaczynające być nowoczesne pod względem urbanistycznym, ale
za to z jakim rozmachem – nowoczesny gmach opery w Oslo niezmiennie mnie
zachwyca. Do tego Norwedzy są bardzo mili i pomocni, każdy mówi po angielsku,
więc nie ma problemu z porozumieniem się (o ile znacie trochę angielskiego). Jest
to świetne miejsce na wyjazd weekendowy – 2-3 dni spokojnie wystarczą, by
zapoznać się z głównymi atrakcjami tego miasta.
CENY
Norwegia jest niestety bardzo droga, szczególnie jak na
warunki polskie (posiłek w restauracji kosztuje średnio 60-80 zł, jednorazowy
bilet na autobus ok. 15 zł, piwo w pubie ok. 30 zł), choć na pocieszenie można
bez problemu upolować całkiem tanie bilety lotnicze do Oslo (za lot tam i z
powrotem z Warszawy Ryanairem zapłaciłam 240 zł kupując w sumie na 2 tygodnie
przed wylotem, wcześniej kupowałam bilet za 150 zł w obie strony). Nie zmienia
to faktu, że warto się tam wybrać.
Bilety wstępu do różnych muzeów (a jest ich wiele i prawie
wszystkie warto zobaczyć), zamku Arkershus, czy na skocznię narciarską
Holmenkollen, kosztują mniej więcej od 30 do 60 zł, dlatego warto zaopatrzyć
się w Oslo Pass – jest to karnet upoważniający do darmowego wstępu do
większości atrakcji w Oslo, darmowego przejazdu wszystkimi miejskim środkami
transportu (w tym promami) oraz zniżek w kilku innych miejscach, takich jak
restauracje, czy symulator skoku narciarskiego. Koszt biletu 24 godzinnego dla
osoby dorosłej to 270 NOK (ok 140 zł), 48 godzinnego – 395 NOK (ok. 200 zł), a
72 godzinnego – 495 NOK (ok. 250 zł). Ten ostatni karnet upoważnia również do
darmowego rejsu wycieczkowego po fiordach dookoła Oslo. Karnet można kupić np.
w informacji turystycznej (niedaleko ratusza) czy punkcie obsługi podróżnych
przy głównym dworcu kolejowym (wejście obok statuy tygrysa), ale również w
większości hoteli i hosteli. Uaktywnia się go poprzez własnoręczne wpisanie
daty i godziny rozpoczęcia używania karnetu. Jeżeli chcecie zobaczyć wiele
miejsc w krótkim czasie, jest to zdecydowanie opłacalny wydatek.
ZWIEDZANIE OSLO
Zwiedzanie centrum miasta polecam rozpocząć od twierdzy
Arkershus. Jest to jeden z najcenniejszych zabytków architektury
średniowiecznej w Oslo – malowniczo położony nad fiordem, na delikatnym
wzgórzu, z widokiem na ratusz i port z jednej strony i na operę z drugiej, jest
przede wszystkim świetnym miejscem na spacer, w lecie sporo ludzi opala się tam
na trawie. Na teren twierdzy można wejść za darmo, natomiast warto zwiedzić
zamek Akershus, który jest położony mniej więcej po środku twierdzy. Koszt
biletu to 70 NOK, z Oslo Pass – za darmo. W zamku nie ma oryginalnych mebli,
pochodzą one z późniejszej epoki niż zamek wybudowano. Obecnie zamek jest
używany przy okazji niektórych uroczystości państwowych, są tam przyjmowani
oficjalni goście, tak więc prawie każda sala jest aktywnie wykorzystana,
dlatego też w trakcie zwiedzenia nie zobaczycie żadnej sypialni. Zamek robi
wrażenie, dzięki położeniu z okien rozciąga się piękny widok na miasto i fiord.
Na terenie twierdzy jest też muzeum oporu, ale nie byłam w środku, nie wiem
więc czy warto.
Fort Akershus
Z twierdzy blisko jest już do ratusza. Z zewnątrz może nie
robi zbyt wielkiego wrażenia, bo jest to ogromny budynek z czerwonej cegły z
dwoma wieżami, przypominają mi trochę budynek fabryczny, jednak w środku
znajdziecie piękne wnętrza, z ogromnymi malowidłami w stylu socrealistycznym na
ścianach sal. W środku można też znaleźć malowidła Muncha. Budynek został oddany
do użytku w 1950 r. i trochę przypomina w stylu nasze budynki z czasów
komunizmu. To tutaj wręczana jest pokojowa nagroda Nobla. Wejście do budynku
jest na tyłach (budynek ustawiony jest przodem do portu), wstęp za darmo. Przed
wejściem warto obejść krużganki otaczające plac przed ratuszem, znajdują się
tam piękne, kolorowe, drewniane płaskorzeźby przedstawiające różne norweskie
baśnie i legendy.
Ratusz
Po lewej stronie ratusza (stojąc tyłem do portu) znajduje
się niewielki budynek muzeum pokojowej nagrody Nobla. Z Oslo Pass wejdziecie
tam za darmo. Wystawy moim zdaniem nie są zbyt ciekawe (dużo informacji na
temat zwycięzców nagrody, w tym Lecha Wałęsy), ale zmieniają się okresowo, więc
jeżeli macie Oslo Pass, wejdźcie tam chociaż na chwilę.
Muzeum Nobla
Z portu przed ratuszem odpływają promy (w ramach komunikacji
miejskiej) do innych miejsc Oslo, m.in. na wyspę muzeów Bygdøy (o czym za
chwilę), jak również stateczki wycieczkowe po fiordzie. Na rejs po fiordzie
warto się wybrać, to ciekawa wycieczka wokół wysepek znajdujących się pośrodku
fiordu, z tradycyjnymi domkami letniskowymi (w Norwegii prawie każda rodzina ma
domek letniskowy, z reguły jest to drewniana chatynka, bez bieżącej wody i z
wychodkiem na zewnątrz, ale za to położona w malowniczych okolicznościach przyrody;-))).
Fiordy wokół Oslo
Dalej wzdłuż portu rozpościera się ciekawy deptak z
nowoczesnymi budynkami (głównie apartamentowcami) i ciekawymi rzeźbami. Warto
powłóczyć się pomiędzy budynkami, w poszukiwaniu ciekawych miejsc i rzeźb. Na
końcu deptaku znajduje się niedawno otwarte muzeum sztuki nowoczesnej, wokół
którego rozpościera się niewielki park rzeźby nowoczesnej oraz… plaża.
Wzdłuż deptaku Aker Brygge
Jeżeli potem wrócicie w kierunku ratuszu i miniecie jego
budynek (mając port za plecami), dojdziecie (ok. 5 minut) do ładnego placu z
fontanną rozpościerającego się pomiędzy Teatrem Narodowym a Parlamentem. Po
drugiej stronie skweru rozpościera się chyba najsłynniejsza ulica Oslo – Karl
Johans Gate, którą, jeżeli skręcicie w lewo, dojdziecie prostu do zamku
królewskiego. Zamek otoczony jest ładnym parkiem. Przed zamkiem codziennie,
bodajże o 13:30 jest zmiana warty, a biorąc pod uwagę, że Norwedzy co do zasady
są wysocy i postawni (że nie powiem – przystojni), Norwegów w mundurach
zdecydowanie warto pooglądać w akcji;-)
Karl
Johans Gate
Zamek królewski
Zmiana warty
I teraz ciekawostka – jeżeli będziecie w Oslo w trakcie
długiego weekendu majowego na pewno zobaczycie młodzież ubraną w coś w rodzaju
ubrań robotniczych w kolorze czerwonym, z naszywkami. Co więcej – być może
zobaczycie ich idących na czworaka pod górę, w stronę zamku królewskiego.
Jeżeli zastanawiacie się, o co chodzi, to musi chodzić o… koniec szkoły
średniej. W pierwszym tygodniu maja, tuż przed końcowymi egzaminami młodzi
uświetniają sobie różnymi zabawami koniec szkoły – podobnież niektórzy czekają i
planują ten moment przez całą szkołę;-))) Tradycją (przynoszącą szczęście na
egzaminach) jest m.in. podejście na czworakach pod zamek.
"Juwenalia" w wydaniu norweskim
Wracając z powrotem wzdłuż Karl Johans Gate, po lewej
stronie, za budynkami uniwersytetu, trochę w głębi, stoi Galeria Narodowa, w
której można oglądać najciekawsze obrazy malarzy norweskich, w tym
najsłynniejszy „Krzyk” Muncha. W maju niestety w Galerii były otwarte tylko
dwie małe wystawy, w tym wystawa prac Muncha właśnie, gdyż przygotowują Galerię
na wystawę na 150 rocznicę urodzin Muncha. Przyznam szczerze, że na mnie
„Krzyk” nigdy nie robił zbytniego wrażenia, jestem fanką impresjonizmu i
bardziej podobają mi się obrazy Muncha z początków jego kariery (właśnie
bardziej w stylu impresjonistycznym), jak np. „Chore dziecko”, ale być w Oslo i
nie widzieć „Krzyku”? Na marginesie dodam, że w Oslo jest również osobne muzeum
Muncha, w której są również różne okresowe wystawy, ale teraz trafiłam na
wystawę, którą w ogóle nie trafiła w mój gust (kubizm, ekspresjonizm itp. –
generalnie dużo kolorowych mazi i to niezbyt ładnych;-))), ale od czerwca rusza
tam nowa wystawa, również upamiętniająca rocznicę urodzin Muncha, więc może
będzie ciekawie.
Uniwersytet
Parlament
Karl Johans Gate
Idąc dalej, w dół Karl Johans Gate, dojdziecie do Katedry,
która nie jest zbyt imponująca, ale znajduje się przy ciekawym placu i warto
pod nią podejść.
Katedra
Poza spacerkiem opisanym powyżej koniecznie należy pojechać
na wyspę (a właściwie półwysep) muzeów Bygdøy – można tam dotrzeć albo
autobusem, albo promem (w ramach komunikacji miejskiej), co jest fajnym
przeżyciem, więc polecam choć w jedną stronę wsiąść na prom. Na półwyspie, w
niewielkiej odległości od siebie znajduje się kilka bardzo ciekawych muzeów. Jeżeli
posiadanie Oslo Pass, wszystkie te muzea będą dostępne za darmo, jeżeli nie,
należy się liczyć z opłatą wstępu w wysokości ok. 50 NOK do każdego z nich.
W muzeum Fram zorganizowano wystawę dotyczącą ekspedycji
polarnych, które odbyły się na trójmasztowcu „Fram” – statek był wykorzystywany
m.in. przez Roalda Amudsena, który jako pierwszy dotarł na biegun. Główną
atrakcją muzeum jest sam statek Fram, ogromny trójmasztowiec, który znajduje
się w środku muzeum, na który można wejść, wszystkiego dotknąć, zobaczyć jak
mieszkali polarnicy.
Muzeum Fram
Kolejnym ciekawym muzeum jest Kon-Tiki-Museum, w którym
znajduje się, papirusowa łódź „Ra II”, model niewielkiego statku „Tigris” oraz
tratwa „Kon-Tiki”, skonstruowana przez podróżnika i naukowca Thora Heyerdahla
na wzór starożytnych łodzi, którymi z sukcesem wyruszył w podróż z Ameryki
Południowej do Polinezji, by udowodnić swoją teorię, że Polinezyjczycy pochodzą
właśnie z Ameryki Południowej. Muzeum jest bardzo ciekawe, z multimedialnymi
stoiskami, pokazującymi jak doszło do wyprawy i jak ona przebiegała.
Muzeum Kon-tiki
Jeżeli będziecie na Bygdøy nie możecie pominąć
Vikingskiphuset, czyli muzeum łodzi Wikingów, w którym główną atrakcją są trzy
statki Wikingów, odnalezione wśród kurhanów w Oslofjordzie. Ogromne łodzie
robią niesamowite wrażenie, biorąc pod uwagę to kiedy zostały wybudowane i
jakie wtedy były dostępne narzędzia.
Muzeum Wikingów
Pójdźcie też do Norsk Folkemuseum, który jest ogromnym
skansenem, do którego przeniesiono domy z różnych części Norwegii i z różnych
epok, dające wyobrażenie o życiu Norwegów w dawnych czasach. Po skansenie
chodzą ludzie ubrani w stroje z różnych epok, w lecie są organizowane pokazy
tańców ludowych itp., co jeszcze bardziej przybliża życie w tamtych czasach.
Norsk Folkemuseum
Innym miejscem w Oslo, które koniecznie trzeba zobaczyć, to
park Vigelanda. W parku rozmieszczone są rzeźby stworzone przez norweskiego
rzeźbiarza Gustava Vigelanda, który ewidentnie pasjonował się ludzkim ciałem.
Większość postaci jest naga, złapana w różnych momentach swojego życia – tych
radosnych i tych smutnych, od narodzin aż po śmierć. Po środku parku znajduje
się ogromny monument z kolumną stworzoną z plątaniny ludzkich ciał (pamiętacie
płaskorzeźbę na ścianie gabinetu diabła w „Adwokacie Diabła”? Myślę, że
scenografowie tego filmy mogli oprzeć swoją wizję właśnie na tej kolumnie)
otoczona pojedynczymi rzeźbami z grupami ludzi w różnych pozach. Rzeźby robią
niesamowite wrażenie, zachwycając rozmachem i detalami. To jest zdecydowanie
„must see” w Oslo.
park Vigelanda
Warto również przejechać się na skocznię Holmenkollen, która
jest świeżo odremontowana. Można tam dojechać metrem (ok. pół godziny z
centrum, potem trzeba podejść jakieś 10 minut pod górę). Skocznia położona jest
na wzgórzu i roztacza się z niej niesamowity widok na Oslo, fiord i okolice. W
skoczni stworzono muzeum narciarstwa, które jest dość ciekawe, ale oczywiście
najważniejszym jego elementem jest wjazd na górę skoczni. Wstęp kosztuje 110
NOK, z Oslo Pass – za darmo. W pochmurny dzień sugeruję zabrać ze sobą szalik i
cieplejszy sweter, bo strasznie tam wieje. Przy wejściu do muzeum jest również
symulator lotów narciarskich, za który się osobno płaci. Nie korzystałam, więc
trudno mi powiedzieć, czy warto. Dookoła skoczni jest ładny park, po którym
można pospacerować (naprzeciwko skoczni widać np. ciekawą rzeźbę trolla z
kamienia).
Skocznia Holmenkollen
No i „last
but not least” – Opera w Oslo. Ten piękny, nowoczesny budynek położony
jest tuż nad brzegiem fiordu, mając być kontynujacją fal (a może kry pływającej
po fiordzie w zimie). Budynek ma mnóstwo skosów, po jego dachu można (a
właściwie trzeba) się przespacerować. Warto także zajrzeć do środka, bo wystrój
jest równie ciekawy jak na zewnątrz. Obecnie tuż za Operą wyrastają nowoczesne
wieżowce i biurowce, które ciekawie komponują się z budynkiem Opery.
Opera w Oslo
Wokół Opery
DOOKOŁA OSLO
Jeżeli będziecie mieć trochę więcej czasu i będziecie
chcieli zobaczyć coś poza samym Oslo, to polecam wyprawę do Drøbak,
sympatycznego miasteczko nad brzegiem fiordu, znanego z tego, że znajduje się
tutaj oficjalna poczta św. Mikołaja – można wysłać stąd oficjalną kartkę do
Mikołaja. Do miasteczka można dojechać autobusem nr 541, który odjeżdża z
okolic Dworca Kolejowego (przystanek „K” w uliczce będącej przedłużeniem ulicy
na której jest główny przystanek autobusowo-tramwajowy pod Dworcem, w stronę
fiordu), co pół godziny. Podróż trwa ok. godziny, bilet autobusowy kosztuje 90
NOK w jedną i 80 NOK w drugą stronę. W lecie można tam również dopłynąć promem
spod ratusza, co może być ciekawą opcją – będziecie mieć zaliczony rejs po
fiordzie;-)
W Drøbak najlepiej wysiąść na przystanku Torggata – przy
dużym placu. Znajduje się przy nim żółty budynek, w którym znajduje się
oficjalny urząd pocztowy św. Mikołaja, jak również sklepik z różnościami. Po
lewej stronie, trochę z tyłu jest drugi żółty budynek, w którym znajduje się
całoroczny sklep bożonarodzeniowy – warto tam zajrzeć, bo znajduje się tam dużo
świątecznych zabawek i ozdóbek, które są ciekawie wyeksponowane – człowiek ma
wrażenie, jakby znalazł się w domku pomocników św. Mikołaja. Jeżeli skręcicie
po lewej stronie budynku i pójdziecie w dół ścieżką dojdziecie do małego portu,
przy którym znajduje się punkt informacyjny oraz akwarium (w tym samym
budynku). W punkcie informacyjnym na ścianach są wyeksponowane kartki i listy
do św. Mikołaja, które przychodzą do Drøbak od dzieci z całej Norwegii. Pan,
który tam urzęduje sam wygląda jak św. Mikołaj.
Poczta św. Mikołaja
Listy do św. Mikołaja
...i Mikołaj we własnej osobie;-)
Warto wejść do akwarium – jest niewielkie, ale ma ciekawą
wystawę żywych ryb, w tym spore akwarium, w którym urzędują ryby, których nazwy
nie pomnę, które są tak brzydkie, z ogromnymi zębiskami a’la pirania(od czasu
do czasu robią pokaz strasznie tymi zębami, podobnież jeżeli taka ryba ugryzie,
może się to źle skończyć), że aż są słodkie w swojej brzydocie. Z portu na
tyłach akwarium odpływa prom, którym można dopłynąć na wysepkę (widoczną z
portu) na której znajduje się fort Oscarsborg. Z przodu budynku jest molo, na
jego początku jest śliczna rzeźba trzech syrenek bawiących się nad wodą.
Polecam również spacer wzdłuż wybrzeża (w kierunku wyspy z fortem i kościoła)
malowniczą ścieżką (Promenadą) wśród skałek i drzew, potem można zawrócić przy
Kościele i wrócić już uliczkami miasta. Miasteczko samo w sobie jest bardzo
ładne, pełno tam małych galerii, sklepików, starych, drewnianych domów. Można
więc tam spokojnie spędzić pół dnia, odpoczywając trochę od dużego miasta.
Promenada w Drøbak
CO KUPIĆ
Jeżeli chodzi o pamiątki, to oczywiście, jako zapalona
kolekcjonerka magnesów na lodówkę, polecam wszelkiego rodzaju magnesiki z
motywami norweskimi. Norwegi to również trolle, tak więc koniecznie trzeba
sobie kupić małą figurkę trolla. Dookoła ratusza jest kilka sklepików z
pamiątkami, w których można pobuszować. Niestety pamiątki, tak jak i wszystko
inne w Norwegii, nie są tanie.
Z innych ciekawych rzeczy, polecam kupno… sera żółtego, a
właściwie brązowego – Brunost. Ser ten ma barwę karmelu i również w smaku jest
lekko słodkawy (dobrze smakuje z dżemem), można go spotkać w różnych postaciach
– do smarowania i w kostce. Główna odmiana robiona jest z serwatki z mleka
koziego, ale są też odmiany delikatniejsze, z mleka krowiego. Pychota! A jeżeli
kupicie ser to koniecznie musicie kupić do niego norweski wynalazek, czyli
specjalną łopatkę z podłużną dziurką do krojenia sera.
Miłego zwiedzania!!!!