Szukaj na tym blogu

środa, 15 maja 2013

Subiektywny przewodnik po Oslo


Miałam pisać dalej szczegółowo o wyprawie do Azji, ale w międzyczasie, dość niespodziewanie, na długi weekend wylądowałam po raz kolejny w Oslo, w Norwegii, i pomyślałam, że popełnię kolejny…


SUBIEKTYWNY PRZEWODNIK PO OSLO

Oslo to bardzo sympatyczne miasto, pięknie położone nad fiordem, otoczone wzgórzami, bardzo kameralne (do większości atrakcji można dojść na pieszo) i dopiero zaczynające być nowoczesne pod względem urbanistycznym, ale za to z jakim rozmachem – nowoczesny gmach opery w Oslo niezmiennie mnie zachwyca. Do tego Norwedzy są bardzo mili i pomocni, każdy mówi po angielsku, więc nie ma problemu z porozumieniem się (o ile znacie trochę angielskiego). Jest to świetne miejsce na wyjazd weekendowy – 2-3 dni spokojnie wystarczą, by zapoznać się z głównymi atrakcjami tego miasta.

















CENY

Norwegia jest niestety bardzo droga, szczególnie jak na warunki polskie (posiłek w restauracji kosztuje średnio 60-80 zł, jednorazowy bilet na autobus ok. 15 zł, piwo w pubie ok. 30 zł), choć na pocieszenie można bez problemu upolować całkiem tanie bilety lotnicze do Oslo (za lot tam i z powrotem z Warszawy Ryanairem zapłaciłam 240 zł kupując w sumie na 2 tygodnie przed wylotem, wcześniej kupowałam bilet za 150 zł w obie strony). Nie zmienia to faktu, że warto się tam wybrać. 


Bilety wstępu do różnych muzeów (a jest ich wiele i prawie wszystkie warto zobaczyć), zamku Arkershus, czy na skocznię narciarską Holmenkollen, kosztują mniej więcej od 30 do 60 zł, dlatego warto zaopatrzyć się w Oslo Pass – jest to karnet upoważniający do darmowego wstępu do większości atrakcji w Oslo, darmowego przejazdu wszystkimi miejskim środkami transportu (w tym promami) oraz zniżek w kilku innych miejscach, takich jak restauracje, czy symulator skoku narciarskiego. Koszt biletu 24 godzinnego dla osoby dorosłej to 270 NOK (ok 140 zł), 48 godzinnego – 395 NOK (ok. 200 zł), a 72 godzinnego – 495 NOK (ok. 250 zł). Ten ostatni karnet upoważnia również do darmowego rejsu wycieczkowego po fiordach dookoła Oslo. Karnet można kupić np. w informacji turystycznej (niedaleko ratusza) czy punkcie obsługi podróżnych przy głównym dworcu kolejowym (wejście obok statuy tygrysa), ale również w większości hoteli i hosteli. Uaktywnia się go poprzez własnoręczne wpisanie daty i godziny rozpoczęcia używania karnetu. Jeżeli chcecie zobaczyć wiele miejsc w krótkim czasie, jest to zdecydowanie opłacalny wydatek.


ZWIEDZANIE OSLO

Zwiedzanie centrum miasta polecam rozpocząć od twierdzy Arkershus. Jest to jeden z najcenniejszych zabytków architektury średniowiecznej w Oslo – malowniczo położony nad fiordem, na delikatnym wzgórzu, z widokiem na ratusz i port z jednej strony i na operę z drugiej, jest przede wszystkim świetnym miejscem na spacer, w lecie sporo ludzi opala się tam na trawie. Na teren twierdzy można wejść za darmo, natomiast warto zwiedzić zamek Akershus, który jest położony mniej więcej po środku twierdzy. Koszt biletu to 70 NOK, z Oslo Pass – za darmo. W zamku nie ma oryginalnych mebli, pochodzą one z późniejszej epoki niż zamek wybudowano. Obecnie zamek jest używany przy okazji niektórych uroczystości państwowych, są tam przyjmowani oficjalni goście, tak więc prawie każda sala jest aktywnie wykorzystana, dlatego też w trakcie zwiedzenia nie zobaczycie żadnej sypialni. Zamek robi wrażenie, dzięki położeniu z okien rozciąga się piękny widok na miasto i fiord. Na terenie twierdzy jest też muzeum oporu, ale nie byłam w środku, nie wiem więc czy warto.











Fort Akershus


Z twierdzy blisko jest już do ratusza. Z zewnątrz może nie robi zbyt wielkiego wrażenia, bo jest to ogromny budynek z czerwonej cegły z dwoma wieżami, przypominają mi trochę budynek fabryczny, jednak w środku znajdziecie piękne wnętrza, z ogromnymi malowidłami w stylu socrealistycznym na ścianach sal. W środku można też znaleźć malowidła Muncha. Budynek został oddany do użytku w 1950 r. i trochę przypomina w stylu nasze budynki z czasów komunizmu. To tutaj wręczana jest pokojowa nagroda Nobla. Wejście do budynku jest na tyłach (budynek ustawiony jest przodem do portu), wstęp za darmo. Przed wejściem warto obejść krużganki otaczające plac przed ratuszem, znajdują się tam piękne, kolorowe, drewniane płaskorzeźby przedstawiające różne norweskie baśnie i legendy.








Ratusz


Po lewej stronie ratusza (stojąc tyłem do portu) znajduje się niewielki budynek muzeum pokojowej nagrody Nobla. Z Oslo Pass wejdziecie tam za darmo. Wystawy moim zdaniem nie są zbyt ciekawe (dużo informacji na temat zwycięzców nagrody, w tym Lecha Wałęsy), ale zmieniają się okresowo, więc jeżeli macie Oslo Pass, wejdźcie tam chociaż na chwilę. 
Muzeum Nobla


Z portu przed ratuszem odpływają promy (w ramach komunikacji miejskiej) do innych miejsc Oslo, m.in. na wyspę muzeów Bygdøy (o czym za chwilę), jak również stateczki wycieczkowe po fiordzie. Na rejs po fiordzie warto się wybrać, to ciekawa wycieczka wokół wysepek znajdujących się pośrodku fiordu, z tradycyjnymi domkami letniskowymi (w Norwegii prawie każda rodzina ma domek letniskowy, z reguły jest to drewniana chatynka, bez bieżącej wody i z wychodkiem na zewnątrz, ale za to położona w malowniczych okolicznościach przyrody;-))).








Fiordy wokół Oslo


Dalej wzdłuż portu rozpościera się ciekawy deptak z nowoczesnymi budynkami (głównie apartamentowcami) i ciekawymi rzeźbami. Warto powłóczyć się pomiędzy budynkami, w poszukiwaniu ciekawych miejsc i rzeźb. Na końcu deptaku znajduje się niedawno otwarte muzeum sztuki nowoczesnej, wokół którego rozpościera się niewielki park rzeźby nowoczesnej oraz… plaża. 






Wzdłuż deptaku Aker Brygge


Jeżeli potem wrócicie w kierunku ratuszu i miniecie jego budynek (mając port za plecami), dojdziecie (ok. 5 minut) do ładnego placu z fontanną rozpościerającego się pomiędzy Teatrem Narodowym a Parlamentem. Po drugiej stronie skweru rozpościera się chyba najsłynniejsza ulica Oslo – Karl Johans Gate, którą, jeżeli skręcicie w lewo, dojdziecie prostu do zamku królewskiego. Zamek otoczony jest ładnym parkiem. Przed zamkiem codziennie, bodajże o 13:30 jest zmiana warty, a biorąc pod uwagę, że Norwedzy co do zasady są wysocy i postawni (że nie powiem – przystojni), Norwegów w mundurach zdecydowanie warto pooglądać w akcji;-)



 Karl Johans Gate
 


Zamek królewski





 Zmiana warty


I teraz ciekawostka – jeżeli będziecie w Oslo w trakcie długiego weekendu majowego na pewno zobaczycie młodzież ubraną w coś w rodzaju ubrań robotniczych w kolorze czerwonym, z naszywkami. Co więcej – być może zobaczycie ich idących na czworaka pod górę, w stronę zamku królewskiego. Jeżeli zastanawiacie się, o co chodzi, to musi chodzić o… koniec szkoły średniej. W pierwszym tygodniu maja, tuż przed końcowymi egzaminami młodzi uświetniają sobie różnymi zabawami koniec szkoły – podobnież niektórzy czekają i planują ten moment przez całą szkołę;-))) Tradycją (przynoszącą szczęście na egzaminach) jest m.in. podejście na czworakach pod zamek.

"Juwenalia" w wydaniu norweskim


Wracając z powrotem wzdłuż Karl Johans Gate, po lewej stronie, za budynkami uniwersytetu, trochę w głębi, stoi Galeria Narodowa, w której można oglądać najciekawsze obrazy malarzy norweskich, w tym najsłynniejszy „Krzyk” Muncha. W maju niestety w Galerii były otwarte tylko dwie małe wystawy, w tym wystawa prac Muncha właśnie, gdyż przygotowują Galerię na wystawę na 150 rocznicę urodzin Muncha. Przyznam szczerze, że na mnie „Krzyk” nigdy nie robił zbytniego wrażenia, jestem fanką impresjonizmu i bardziej podobają mi się obrazy Muncha z początków jego kariery (właśnie bardziej w stylu impresjonistycznym), jak np. „Chore dziecko”, ale być w Oslo i nie widzieć „Krzyku”? Na marginesie dodam, że w Oslo jest również osobne muzeum Muncha, w której są również różne okresowe wystawy, ale teraz trafiłam na wystawę, którą w ogóle nie trafiła w mój gust (kubizm, ekspresjonizm itp. – generalnie dużo kolorowych mazi i to niezbyt ładnych;-))), ale od czerwca rusza tam nowa wystawa, również upamiętniająca rocznicę urodzin Muncha, więc może będzie ciekawie.
Uniwersytet
 Parlament
 Karl Johans Gate


Idąc dalej, w dół Karl Johans Gate, dojdziecie do Katedry, która nie jest zbyt imponująca, ale znajduje się przy ciekawym placu i warto pod nią podejść.
Katedra


Poza spacerkiem opisanym powyżej koniecznie należy pojechać na wyspę (a właściwie półwysep) muzeów Bygdøy – można tam dotrzeć albo autobusem, albo promem (w ramach komunikacji miejskiej), co jest fajnym przeżyciem, więc polecam choć w jedną stronę wsiąść na prom. Na półwyspie, w niewielkiej odległości od siebie znajduje się kilka bardzo ciekawych muzeów. Jeżeli posiadanie Oslo Pass, wszystkie te muzea będą dostępne za darmo, jeżeli nie, należy się liczyć z opłatą wstępu w wysokości ok. 50 NOK do każdego z nich.


W muzeum Fram zorganizowano wystawę dotyczącą ekspedycji polarnych, które odbyły się na trójmasztowcu „Fram” – statek był wykorzystywany m.in. przez Roalda Amudsena, który jako pierwszy dotarł na biegun. Główną atrakcją muzeum jest sam statek Fram, ogromny trójmasztowiec, który znajduje się w środku muzeum, na który można wejść, wszystkiego dotknąć, zobaczyć jak mieszkali polarnicy.



Muzeum Fram


Kolejnym ciekawym muzeum jest Kon-Tiki-Museum, w którym znajduje się, papirusowa łódź „Ra II”, model niewielkiego statku „Tigris” oraz tratwa „Kon-Tiki”, skonstruowana przez podróżnika i naukowca Thora Heyerdahla na wzór starożytnych łodzi, którymi z sukcesem wyruszył w podróż z Ameryki Południowej do Polinezji, by udowodnić swoją teorię, że Polinezyjczycy pochodzą właśnie z Ameryki Południowej. Muzeum jest bardzo ciekawe, z multimedialnymi stoiskami, pokazującymi jak doszło do wyprawy i jak ona przebiegała.


Muzeum Kon-tiki


Jeżeli będziecie na Bygdøy nie możecie pominąć Vikingskiphuset, czyli muzeum łodzi Wikingów, w którym główną atrakcją są trzy statki Wikingów, odnalezione wśród kurhanów w Oslofjordzie. Ogromne łodzie robią niesamowite wrażenie, biorąc pod uwagę to kiedy zostały wybudowane i jakie wtedy były dostępne narzędzia.

Muzeum Wikingów


Pójdźcie też do Norsk Folkemuseum, który jest ogromnym skansenem, do którego przeniesiono domy z różnych części Norwegii i z różnych epok, dające wyobrażenie o życiu Norwegów w dawnych czasach. Po skansenie chodzą ludzie ubrani w stroje z różnych epok, w lecie są organizowane pokazy tańców ludowych itp., co jeszcze bardziej przybliża życie w tamtych czasach.








 Norsk Folkemuseum


Innym miejscem w Oslo, które koniecznie trzeba zobaczyć, to park Vigelanda. W parku rozmieszczone są rzeźby stworzone przez norweskiego rzeźbiarza Gustava Vigelanda, który ewidentnie pasjonował się ludzkim ciałem. Większość postaci jest naga, złapana w różnych momentach swojego życia – tych radosnych i tych smutnych, od narodzin aż po śmierć. Po środku parku znajduje się ogromny monument z kolumną stworzoną z plątaniny ludzkich ciał (pamiętacie płaskorzeźbę na ścianie gabinetu diabła w „Adwokacie Diabła”? Myślę, że scenografowie tego filmy mogli oprzeć swoją wizję właśnie na tej kolumnie) otoczona pojedynczymi rzeźbami z grupami ludzi w różnych pozach. Rzeźby robią niesamowite wrażenie, zachwycając rozmachem i detalami. To jest zdecydowanie „must see” w Oslo.










 park Vigelanda


Warto również przejechać się na skocznię Holmenkollen, która jest świeżo odremontowana. Można tam dojechać metrem (ok. pół godziny z centrum, potem trzeba podejść jakieś 10 minut pod górę). Skocznia położona jest na wzgórzu i roztacza się z niej niesamowity widok na Oslo, fiord i okolice. W skoczni stworzono muzeum narciarstwa, które jest dość ciekawe, ale oczywiście najważniejszym jego elementem jest wjazd na górę skoczni. Wstęp kosztuje 110 NOK, z Oslo Pass – za darmo. W pochmurny dzień sugeruję zabrać ze sobą szalik i cieplejszy sweter, bo strasznie tam wieje. Przy wejściu do muzeum jest również symulator lotów narciarskich, za który się osobno płaci. Nie korzystałam, więc trudno mi powiedzieć, czy warto. Dookoła skoczni jest ładny park, po którym można pospacerować (naprzeciwko skoczni widać np. ciekawą rzeźbę trolla z kamienia).







Skocznia Holmenkollen


No i „last but not least” – Opera w Oslo. Ten piękny, nowoczesny budynek położony jest tuż nad brzegiem fiordu, mając być kontynujacją fal (a może kry pływającej po fiordzie w zimie). Budynek ma mnóstwo skosów, po jego dachu można (a właściwie trzeba) się przespacerować. Warto także zajrzeć do środka, bo wystrój jest równie ciekawy jak na zewnątrz. Obecnie tuż za Operą wyrastają nowoczesne wieżowce i biurowce, które ciekawie komponują się z budynkiem Opery. 






 Opera w Oslo


Wokół Opery


DOOKOŁA OSLO

Jeżeli będziecie mieć trochę więcej czasu i będziecie chcieli zobaczyć coś poza samym Oslo, to polecam wyprawę do Drøbak, sympatycznego miasteczko nad brzegiem fiordu, znanego z tego, że znajduje się tutaj oficjalna poczta św. Mikołaja – można wysłać stąd oficjalną kartkę do Mikołaja. Do miasteczka można dojechać autobusem nr 541, który odjeżdża z okolic Dworca Kolejowego (przystanek „K” w uliczce będącej przedłużeniem ulicy na której jest główny przystanek autobusowo-tramwajowy pod Dworcem, w stronę fiordu), co pół godziny. Podróż trwa ok. godziny, bilet autobusowy kosztuje 90 NOK w jedną i 80 NOK w drugą stronę. W lecie można tam również dopłynąć promem spod ratusza, co może być ciekawą opcją – będziecie mieć zaliczony rejs po fiordzie;-) 


W Drøbak najlepiej wysiąść na przystanku Torggata – przy dużym placu. Znajduje się przy nim żółty budynek, w którym znajduje się oficjalny urząd pocztowy św. Mikołaja, jak również sklepik z różnościami. Po lewej stronie, trochę z tyłu jest drugi żółty budynek, w którym znajduje się całoroczny sklep bożonarodzeniowy – warto tam zajrzeć, bo znajduje się tam dużo świątecznych zabawek i ozdóbek, które są ciekawie wyeksponowane – człowiek ma wrażenie, jakby znalazł się w domku pomocników św. Mikołaja. Jeżeli skręcicie po lewej stronie budynku i pójdziecie w dół ścieżką dojdziecie do małego portu, przy którym znajduje się punkt informacyjny oraz akwarium (w tym samym budynku). W punkcie informacyjnym na ścianach są wyeksponowane kartki i listy do św. Mikołaja, które przychodzą do Drøbak od dzieci z całej Norwegii. Pan, który tam urzęduje sam wygląda jak św. Mikołaj. 

 Poczta św. Mikołaja











 Listy do św. Mikołaja
 ...i Mikołaj we własnej osobie;-)




Warto wejść do akwarium – jest niewielkie, ale ma ciekawą wystawę żywych ryb, w tym spore akwarium, w którym urzędują ryby, których nazwy nie pomnę, które są tak brzydkie, z ogromnymi zębiskami a’la pirania(od czasu do czasu robią pokaz strasznie tymi zębami, podobnież jeżeli taka ryba ugryzie, może się to źle skończyć), że aż są słodkie w swojej brzydocie. Z portu na tyłach akwarium odpływa prom, którym można dopłynąć na wysepkę (widoczną z portu) na której znajduje się fort Oscarsborg. Z przodu budynku jest molo, na jego początku jest śliczna rzeźba trzech syrenek bawiących się nad wodą. Polecam również spacer wzdłuż wybrzeża (w kierunku wyspy z fortem i kościoła) malowniczą ścieżką (Promenadą) wśród skałek i drzew, potem można zawrócić przy Kościele i wrócić już uliczkami miasta. Miasteczko samo w sobie jest bardzo ładne, pełno tam małych galerii, sklepików, starych, drewnianych domów. Można więc tam spokojnie spędzić pół dnia, odpoczywając trochę od dużego miasta.




 Promenada w Drøbak


CO KUPIĆ

Jeżeli chodzi o pamiątki, to oczywiście, jako zapalona kolekcjonerka magnesów na lodówkę, polecam wszelkiego rodzaju magnesiki z motywami norweskimi. Norwegi to również trolle, tak więc koniecznie trzeba sobie kupić małą figurkę trolla. Dookoła ratusza jest kilka sklepików z pamiątkami, w których można pobuszować. Niestety pamiątki, tak jak i wszystko inne w Norwegii, nie są tanie.


Z innych ciekawych rzeczy, polecam kupno… sera żółtego, a właściwie brązowego – Brunost. Ser ten ma barwę karmelu i również w smaku jest lekko słodkawy (dobrze smakuje z dżemem), można go spotkać w różnych postaciach – do smarowania i w kostce. Główna odmiana robiona jest z serwatki z mleka koziego, ale są też odmiany delikatniejsze, z mleka krowiego. Pychota! A jeżeli kupicie ser to koniecznie musicie kupić do niego norweski wynalazek, czyli specjalną łopatkę z podłużną dziurką do krojenia sera.



Miłego zwiedzania!!!!