Szukaj na tym blogu

czwartek, 23 czerwca 2016

Subiektywny przewodnik po Cinque Terre

Dla R., który zobaczył jedno zdjęcie i uwierzył, że warto, ale też dlatego, że za dwa dni moja stopa znów stanie na słonecznej ziemi Italii, postanowiłam przygotować kolejny subiektywny przewodnik. Tym razem na tapecie Cinque Terre!

Cinque Terre to rejon na południowym wschodzie wybrzeża liguryjskiego, który składa się z pięciu uroczych miasteczek, położonych na skalistym wybrzeżu, połączonych ze sobą 12-to kilometrową Lazurową Ścieżką. Nie martwcie się jednak tym, że będziecie musieli tyle chodzić w upale, często pod górę. Między miasteczkami kursuje też pociąg i prawdę mówiąc, nawet jeżeli byście chcieli przejść całą ścieżkę, będziecie zmuszeni skorzystać z pociągu – niestety, ze względu na zły stan drogi, dwa odcinki ścieżki (o ironio – te najłatwiejsze do przejścia i podobnież najbardziej malownicze) zostały zamknięte do odwołania. W skład Cinque Terre wchodzą: Riomaggiore, Manarola, Corniglia, Vernazza oraz Monterosso. Jeżeli do tej pory nie zakochaliście się we Włoszech, to jest miejsce, które na pewno to sprawi!






Jeżeli po Włoszech poruszacie się samochodem, najlepiej jest podjechać do Levanto lub La Spezia – to pomiędzy tymi miastami jest położone Cinque Terre. Tam zostawcie samochód i przesiądźcie się do pociągu. Nie polecam jechać do którejkolwiek z miejscowości (może poza Monterosso) samochodem – dojazd jest bardzo trudny, przez wąskie i strome drogi, a na miejscu bardzo trudno znaleźć miejsce parkingowe.

Najlepiej na dworcu kupić tzw. Cinque Terre Card, która upoważnia do nielimitowanego przejazdu pociągami na trasie, darmowego przejazdu autobusem w Corniglii oraz do wstępu na Lazurową Ścieżkę. Karta obecnie kosztuje 16 Euro. Pamiętajcie, że jest to bilet kolejowy i jak wszędzie we Włoszech trzeba go skasować w kasowniku przed wejściem do pociągu. 

My zaczęłyśmy naszą przygodę od Levanto (niedaleko dworca jest duży parking, płatny, ale nie drogi). Na dworcu jest punkt informacji, gdzie można uzyskać informacje o okolicy, dostać mapki i rozkład jazdy pociągów. Stamtąd ruszyliśmy do Riomaggiore, najbardziej wysuniętego na południe, i stopniowo wracaliśmy do Levanto, zaliczając po drodze każdą z miejscowości. Był to jeden z najładniejszych dni w moim życiu.


RIOMAGGIORE

Riomaggiore połączone jest z Manarolą Ścieżką Miłości – niestety to właśnie ten fragment jest na razie zamknięty dla zwiedzających. W Riomaggiore możemy jednak zobaczyć początek tej drogi i bramkę obwieszoną kłódkami, wieszanymi przez zakochanych (wejście na ścieżkę znajduje się po lewej stronie dworca). Koniecznie jednak przejdźcie się do miasta – to ono, oraz Manarola zrobiły na mnie największe wrażenie. Żeby dotrzeć do starego miasta, trzeba przejść tunelem po prawej stronie dworca, znajdującego przy wielkim muralu obrazującym winobranie. 





 Miasteczko jest pełne wąskich uliczek, wspinających się w górę, wzdłuż których stoją piekne, wąskie kamienice, wyglądające tak, jakby ktoś układał ogromne, kolorowe klocki jeden na drugim i robił to bardzo niedokładnie. Ta architektura jest charakterystyczna dla Cinque Terre. Jeżeli podejdziecie na sam szczyt, odbijając z głównej ulicy w lewo, dojdziecie najpierw do placyku, na którym posadowiony jest Kościół Św. Jana Chrzciciela, a potem na wieżę będąca pozostałością zamku Riomaggiore. Stamtąd roztacza się przepiękny widok na okolicę.













 W Riomaggiore wszędzie spotkacie cytryny (i właściwie w każdym innym mieście Cinque Terre też, ale mam wrażenie, że to właśnie to miasteczko jest najbardziej „cytrynowe”) – te świeże (cytryny giganty!), namalowane na ceramice, czy w kształcie intensywnie pachnących mydełek (niestety z żalem donoszę, że zapach straciły bardzo szybko, ale przynajmniej nadal wyglądają ładnie;-)))





MANAROLA

Główną atrakcją Manaroli są charakterystyczne domy-wieże w stylu genueńskim – to te kolorowe klocki, o których wspominałam wcześniej. Wyglądają jakby były zawieszone nad skałami. Najlepiej widać to z nabrzeża, po przeciwnej stronie od zejścia z miasta, gdzie zaczyna się ścieżka w stronę Cornigli (niestety chyba też zamknięta) – mam wrażenie, że zdjęcie domków Manaroli z tego właśnie miejsca, to najczęstsze i najbardziej malownicze zdjęcie jakie znajdziecie w sieci, szukając informacji na temat Cinque Terre. Koniecznie posiedźcie trochę w porcie i nacieszcie oczy tym widokiem. 











CORNIGLIA

To chyba najmniejsze miasteczko na trasie, jest też posadowione znacznie dalej i wyżej niż dworzec, dlatego warto skorzystać z autobusu, który zawiezie nas na górę (bilet wliczony w cenę Cinque Terre Card). Widać stąd kolorowe domki Manaroli. Samo miasteczko jest urokliwe, ale nie robi już takiego wrażenia, jak dwa pierwsze (gdybyście chcieli któreś miasto pominąć, to moim zdaniem tutaj nie musicie się zatrzymywać). Do dworca można zejść schodami (ścieżka wygląda na męczącą, szczególnie w upale, ale roztaczają się z niej piękne widoki) lub na leniwca, tak jak my, czyli autobusem.






VERNAZZA

Vernazza to kolejne „must see”, jeżeli chodzi o Cinque Terre. Znów urocze, kolorowe domki, zawieszone nad skałami, uroczy port, gdzie atrakcją są miejscowi chłopcy skaczący ze skałek do wody i niespodzianka – tajemne przejście jaskinią wydrążoną pod domkami (schodząc główną ulicą w kierunku portu szukajcie przejścia po lewej stronie) na plażę. Tutaj też polecam zatrzymać się na dłużej w porcie, pooglądać skoczków i generalnie cieszyć się atmosferą panującą dookoła. 

 
















MONTEROSSO

Monterosso jak dla mnie, jest najmniej warte uwagi na tej trasie. To już typowe miasteczko kurortowe, z plażą i niewielkim starym miastem. W porównaniu z innymi miasteczkami – położone na płaskim terenie, bez większych skałek. Nie zrobiło na mnie wrażenia, no ale po nacieszeniu oczu widokami z poprzednich miejscowości już niewiele można człowieka zachwycić. A może brak zachwytu spowodowany był zmęczeniem – po całym dniu chodzenia w palącym słońcu, chciało nam się głównie siedzieć;-) Więc, po pobieżnej orientacji w terenie, wsiadłyśmy w następny pociąg do Levanto. 






Jeżeli jednak chcielibyście w okolicy spędzić więcej czasu niż jeden dzień, to tutaj, z tego co się orientuje, jest najlepsza baza noclegowa. No i jest plaża – jak Wam się znudzi zwiedzanie, zawsze można poleniuchować trochę na plaży.



Mam nadzieję, że Was zachęciłam do wizyty w Cinque Terre – zdecydowanie warto!