W listopadzie zeszłego roku, po prawie 10 latach
nieobecności, znów zawitałam do mojego ukochanego miasta. Nowy Jork, mimo
późnej jesieni, przywitał mnie piękną słoneczną pogodą i przez cały czasu,
który tam spędziłam (niestety zaledwie parę dni), uśmiech nie schodził z mojej
twarzy, nawet kiedy na niebie pojawiły się chmury. Tym razem miałam przed sobą
dwa cele – po pierwsze spotkać się ze znajomymi – z niektórymi, dzięki FB,
udało mi się odnowić znajomość po kilkunastu latach braku kontaktu! A po drugie
– zabawić się w prawdziwego turystę. I tym sposobem udało mi się zobaczyć
rzeczy, które zawsze miałam zamiar zobaczyć, ale jakoś nigdy na to nie było
czasu ale i takie, o których wcześniej nie miałam pojęcia. O tym, co warto
zobaczyć w Nowym Jorku pisałam już wcześniej, teraz czas na miejsca może nie do
końca oczywiste, może takie, których wcześniej nie miałam okazji odkryć, a także
takie, które po prostu wcześniej nie istniały.
1. 1. Wewnątrz biblioteki publicznej (New
York Public Library)
Biblioteka Publiczna jest usytuowana przy 5. Alei, pomiędzy
40. a 42. Ulicą. Nie trudno ją znaleźć, to ogromna budowla z pięknymi kolumnami
i kamiennymi lwami strzegącymi wejścia do budynku. To jedno z tych miejsc,
które wielokrotnie mijałam, mam nawet zdjęcia przy lwach, na schodach
prowadzących do budynku, ba, w teorii korzystałam z tej biblioteki, zbierając
materiały do mojej pracy magisterskiej, tylko że akurat z jej drugiego budynku,
znajdującego się po drugiej stronie ulicy (i zupełnie nie robiącego wrażenia).
Co za tym idzie – nigdy nie wchodziłam do środka. Pewnie i tym razem po prostu
bym ten budynek minęła, gdyby nie informacja od koleżanki, u której kilka dni
wcześniej zatrzymałam się w Miami, a która z miesiąc wcześniej odwiedziła Nowy
Jork – bibliotekę można zwiedzać. I warto to zrobić.
Tym sposobem jednym z pierwszych miejsc, które tym razem
odwiedziłam była właśnie biblioteka. Dopiero wchodząc do niej przypomniałam
sobie, że przecież jedna z moich ulubionych bohaterek – Carrie Bradshaw,
właśnie tu chciała brać ślub. I szczerze – nie dziwię się. Już sam hol robi
wrażenie. Ogromne marmurowe schody zachęcają do wejścia na piętro (lub jak kto
woli – zejścia dostojnie w sukni ślubnej), kolumny i arkady kuszą swoimi
kształtami. Budynek został zaprojektowany w stylu Beaux Arts i zdecydowanie nie
żałowano pieniędzy na jej wystrój. Biblioteka zachwyca swoim przepychem a
jednocześnie prostotą – tutaj uczenie się musi być prawdziwą przyjemnością.
Po bibliotece dwa razy dziennie (o godz. 11:00 i 14:00, w
niedziele o 14:00) organizowane jest bezpłatne zwiedzanie z przewodnikiem. Nie
martwcie się jednak, jeżeli nie załapiecie się na wycieczkę, w holu można
bezpłatnie wypożyczyć audio przewodnik, z którym bez problemu zwiedzicie całą
bibliotekę. Każdy z pokoi jest inny i każdy warto zobaczyć i posłuchać jego
historii. Niestety, kiedy tam byłam Czytelnia Główna – największa sala biblioteki,
była w remoncie, a sądząc po zdjęciach, które były wystawione na zewnątrz –
jest niesamowita.
W bibliotece są organizowane również wystawy czasowe (z
reguły dostępne za darmo), jest również sklepik z książkami i gadżetami
związanymi z biblioteką. Jeżeli czas pozwoli, czy też stwierdzicie, że czas
zaczerpnąć świeżego powietrza, przejdźcie się również po niewielkim Bryant
Park, który jest na tyłam biblioteki – w zimie jest tam lodowisko i kiermasz
świąteczny.
2.
2. Sztuka w Rockefeller Center
W Rockefeller Center bywałam wielokrotnie i zawsze z
przyjemnością. Jest to największy prywatny kompleks na świecie, składający się
z budynków, ogrodów, biur, sklepów, umiejscowionych w samym centrum Manhattanu,
pomiędzy 5. Aleją a Avenue of the Americas oraz 48. i 51. ulicą. Ale podobnie
jak to było w przypadku Biblioteki Publicznej – budynki zwiedzałam jedynie z
zewnątrz (poza okazjonalną wizytą w którymś ze sklepów, czy rzuceniem oka na
hol), nigdy natomiast nie zaglądałam do wnętrz poszczególnych budynków na
dłużej, a te kryją w sobie wiele skarbów. W każdym prawie budynku można znaleźć
niesamowite dzieła sztuki, głównie w stylu Art Deco – publicznie dostępne,
wystarczy rozejrzeć się dookoła siebie, albo podnieść wzrok na sufit, bo
większość z nich to murale i płaskorzeźby na ścianach i sufitach.
Przede wszystkim wejdźcie do holu 30 Rockefeller Plaza - budynku, który góruje nad charakterystyczną
złotą rzeźbą Prometeusza – to tam jest jeden z największych murali, obrazujący
300 lat amerykańskiego postępu, wykonanych przez Jose Marię Serta. Poszukajcie
przede wszystkim Tytanów stojących na kolumnach (malowidło na suficie),
obrazujących trzy aspekty czasu – Przeszłość, Teraźniejszość i Przyszłość. Jako
ciekawostkę można podać, że to właśnie w tym lobby Diego Riviera namalował
swoje piękne murale, jednakże zostały one uznane za zbyt „komunistyczne”
(przedstawiały m.in. Lenina) i Nelson Rockefeller nakazał ich zamalowanie
jeszcze zanim zostały w pełni ukończone. Do dziś pozostały jedynie czarno-białe
zdjęcia, które niestety powodują jedynie niedosyt.
W tym samym budynku warto zejść do podziemi, gdzie można
znaleźć już bardziej nowoczesne płaskorzeźby (to tam jest bezpośrednie wejście
na lodowisko) ale też wjechać na samą górę na platformę widokową Top of the
Rock (wjazd płatny). Tutaj znajdują się również studia jednej z bardziej
znanych amerykańskich stacji telewizyjnych – NBC (które również można zwiedzać
– za opłatą). Wchodząc do tego budynku zwróćcie uwagę na piękne płaskorzeźby
personifikujące Mądrość, Dźwięk i Światło.
Koniecznie odwiedźcie też lobby 10 Rockefeller Plaza, gdzie
można podziwiać piękne murale Deana Cornwella przedstawiające postęp w zakresie
transportu. Generalnie chodząc po całym kompleksie miejcie oczy dookoła głowy i
zwracajcie uwagę na szczegóły – np. piękne drzwi wejściowe do sklepów, czy
płaskorzeźby na ścianach (np. złote rzeźby personifikujące przyjaźń między
Ameryką a Francją nad wejściem do budynku La Maison Française, czy jak kto woli
– nad wejściem do sklepu Micheala Korsa).
Koniecznie też przejdźcie się po
zewnętrznych ogrodach (zwanych Channel Gardens). W ogrodach zawsze jest pełno
ludzi, zimą w Sunken Garden, pod ogromną figurą Prometeusza jest lodowisko, a
nad nim ustawiana jest ogromna choinka.
3. 3. Muzeum w U.S. Custom House
Kolejną perełką, której istnienia nie byłam wcześniej w
ogóle świadoma (choć jak sądzę wielokrotnie obok niego przechodziłam) to
budynek U.S. Custom House, który znajduje się na dolnym Manhattanie, tuż obok
Battery Park, z którego odpływają promy na Statuę Wolności i Ellis Island. Promy
odpływają z Castle Clinton, fortu zbudowanego w 1811 r., do którego warto
zajrzeć na niewielką wystawę obrazującą historię Nowego Jorku. Zresztą cały ten
rejon wart jest spaceru – w Battery Park znajdują się ciekawe rzeźby, m.in.
zniszczona rzeźba, która niegdyś stała w holu World Trade Center, a przed którą
teraz płonie wieczny ogień na pamiątkę tego, co się stało 11 września 2001 r.
Widać stąd nie tylko wieżowce Manhattanu, ale i Statuę Wolności. Stąd można
również popłynąć promem na Staten Island, by za darmo podziwiać z całkiem
bliska Statuę – prom przepływa w niewielkiej odległości od tego monumentu.
Wracając jednak do budynku U.S. Custom House. Jest to
kolejny monumentalny budynek (zresztą bądźmy szczerzy – w Stanach, wszystko
jest monumentalne albo jak kto woli - ogromne), dawniej tutaj była siedziba służb
celnych. Obecnie w budynku znajduje się George Gustav Haye Center, będący
częścią Smithsonian National Museum of American Indians. W środku można znaleźć
zmieniające się wystawy obrazujące życie i kulturę Indian (ja np. trafiłam na
niesamowitą wystawę biżuterii tworzonej od pokoleń przez jedną z rodzin
indiańskich). Ale tak naprawdę, to sam budynek zasługuje na uwagę – w środku
znajduje się ogromna rotunda, opasana pięknym muralem Reginalda Marsha. I to co
tygrysy lubią najbardziej – wstęp do muzeum jest całkowicie za darmo.
Po wyjściu z muzeum wystarczy przejść kilka kroków przez
mały park, by znaleźć się oko w oku z… zadkiem szarżującego byka. Ta oblegana
przez turystów rzeźba (podobnież posmyranie byka po jego klejnotach przynosi
szczęście tudzież pieniądze;-))) symbolizuje siłę narodu amerykańskiego, który
przezwyciężył krach giełdowy z 1987 r. I jak się zapewne domyślacie – stąd już
całkiem blisko na Wall Street.
4. 4. Federal Hall National Museum
A skoro już mowa o Wall Street, to nie zróbcie tego błędu,
który ja do tej pory zawsze robiłam – koniecznie wejdźcie do środka Federal
Hall National Museum. Przed tym budynkiem stoi rzeźby Georga Washingtona, który
mniej więcej w tym miejscu złożył przysięgę przyjmując urząd pierwszego
prezydenta Stanów Zjednoczonych. Sam budynek został wybudowany znacznie później,
bo w 1842 r. Przez długi czas był siedzibą służb celnych oraz Federal Reserve
Bank. Teraz, ten piękny, klasycystyczny budynek jest siedzibą niewielkiego
muzeum prezentującego tekst konstytucji i Bill of Rights. W środku znajdziecie
też nawiązania do Banku Federalnego. Wstęp jest wolny, a zwiedzanie nie zabiera
zbyt długo czasu, męczące może być jedynie wspięcie się po schodach do wejścia,
ale wystrój budynku we wnętrzu wynagradza ten trud.
5. 5. Nowy World Trade Center
To jak niesamowicie zmienił się w ciągu ostatnich 10
ostatnich lat teren, na którym kiedyś stały bliźniacze wieże World Trade Center,
do tej pory mnie zadziwia. Kiedy byłam tam poprzednio to był jeden wielki teren
budowy, widać było ledwo fundamenty, ludzie na ogrodzeniu wokół budowy wieszali
kwiaty, zdjęcia ludzi, którzy zginęli w zamachu i pamiątki po nich. Robiło to
bardzo przygnębiające wrażenie. Teraz ten teren znów tętni życiem. W 2014 r.
oddano do użytku najwyższy budynek, który teraz góruje nad dolnym Manhattanem –
One World Trade Center. Odbudowano lub też wybudowano kilka nowych budynków,
które razem tworzą przyjemny dla oka, szklano-stalowy kompleks budynków
sięgających nieba.
Tam gdzie stały dwie wieże obecnie stworzono 9/11Memorial Plaza
– piękny park, w którym posadzono ok. 400 białych dębów. Dokładnie na miejscu
wież wybudowano dwa ogromne, kwadratowe wodospady, których woda stopniowo spada
w głąb ziemi. Na cokole wokół każdego wodospadu wygrawerowano nazwiska każdej
osoby, która zginęła w zamachu. Tutaj jest również wejście do 9/11 Memorial
Museum, gdzie znajduje się multimedialna wystawa upamiętniające tamte
wydarzenia – ze względu jednak na brak czasu (ale też chęć zachowania humoru,
bo takie miejsca mnie przygnębiają), nawet nie próbowałam stanąć w ogromnej
kolejce do wejścia.
6. 6. Przejście przez Brooklyn Bridge
Most Brookliński to jedno z tych miejsc, które zawsze miałam
zamiar „zaliczyć”, ale jakoś nigdy nie miałam na to czasu. Może to kwestia
tego, że wielokrotnie przez niego przejeżdżałam, widziałam go z daleka, że nie
czułam wielkiego parcia, by przejść się nim pieszo. Tym razem postanowiłam więc
nadrobić zaległości. Ze względu na brak czasu (i zimny wiatr), doszłam jedynie
do połowy mostu i zawróciłam, ale i tak ten spacer pozwolił mi podziwiać piękną
panoramę Manhattanu i Statuę Wolności w świetle zachodzącego słońca. Wy nie
czekajcie więc tak jak ja kilkunastu lat by postawić stopę na Moście
Brooklińskim – po prostu zróbcie to!
7. 7. Flagi United Nations
Kolejnym miejscem, którego jakoś nigdy nie udało mi się
„zaliczyć” był budynek United Nations. Tym razem przeszłam się więc wzdłuż
budynku, po stronie, po której powiewają flagi wszystkich krajów należących do
Organizacji Narodów Zjednoczonych. Budynek można zwiedzać z przewodnikiem, na
to niestety nie miałam już czasu. Przy końcu budynku zwróćcie uwagę na ciekawą,
modernistyczną rzeźbę Św. Jerzego walczącego ze smokiem – możecie się zdziwić,
co tym smokiem może być w dzisiejszych czasach.
8. 8. Drapacze chmur
No dobrze, kłamie, że nie widziałam drapaczy chmur
mieszkając w Nowym Jorku – ich się nie da nie zauważyć. Ale prawda jest taka, że
biegnąc z jednego miejsca do drugiego (w Nowym Jorku wszyscy gdzieś się
spieszą), rzadko kiedy ludzie podnoszą wzrok, by popatrzeć w niebo. A tylko
wtedy można się przekonać jak potężne i wysokie są budynki stojące dokoła. I jak niesamowite konstrukcje geometryczne tworzą na tle nieba.
Zachęcam więc do zatrzymania się na chwilę i podniesienia głowy – nieba za
wiele nie zobaczycie, ale las górujących nad Wami budynków na pewno zrobi na
Was wrażenie.
9. 9. Grand Central Station (a właściwie
Grand Central Terminal)
Ze stacji Grand Central wielokrotnie odjeżdżałam czy to
pociągiem czy metrem, ale prawda jest taka, że z reguły pozostawałam w
podziemiach, jakoś nigdy nie było czasu, żeby wyjść do wielkiego holu, z
pięknym sufitem wypełnionym gwiezdnymi konstelacjami. To właśnie ten hol jest
jednym z najczęściej filmowanych miejsc w Nowym Jorku – występował w wielu
filmach, że nie wspomnę o Carlito Way, To tylko seks czy Fisher King. Zdecydowanie
nie pomijajcie tego miejsca (i znów popatrzcie do góry!)
1 10. Sztuka uliczna Nowego Jorku
W Nowym Jorku warto rozglądać się wokół siebie, bo nigdy nie
wiadomo na co się trafi. A to fontanna w kształcie powiązanych baloników, a to
ogromny guzik z igłą, a to Alicja w Krainie Czarów. Reklamy i neony na Times
Square to sztuka sama w sobie. Patrzcie nie tylko do góry ale i pod nogi, bo na
chodniku też można znaleźć ciekawostki.
Czy widziałam już wszystko w Nowym Jorku? Na pewno nie.
Nadal, na przykład, nigdy nie byłam w środku MoMA czy Guggenheim Museum (jako,
że nie jestem fanką sztuki nowoczesnej zdarza mi się omijać tego typu przybytki
sztuki)– miałam je co prawda na celowniku, ale wolałam pójść na musical „The
Kind and I” na Broadway (nota bene ta sztuka wystawiana jest w jednej z sal
Lincoln Center, który też zdecydowanie polecam zobaczyć) i tym sposobem – mam
po co wracać do Nowego Jorku;-)