Czy przed swoją
pierwszą zagraniczną podróżą wyobrażaliście sobie kiedykolwiek, że tam gdzie
pojedziecie na pewno wszystko będzie wyglądać inaczej niż w Polsce? Że drzewa,
ludzie i zwierzęta będą zdecydowanie inne, bardziej kolorowe i egzotyczne niż jarzębina
za oknem, sąsiad z piętra niżej czy Wasz pies wylegujący się na kanapie? Jeżeli
tego właśnie szukacie w podróży, a jednocześnie boicie się, czy sami sobie
poradzicie w dalekiej podróży, polecam wyjazd do Singapuru, Malezji czy
Indonezji! Wszystko jest tam zupełnie inne niż w Europie – zamiast drzew
liściastych głównie palmy, ludzie niby podobni, ale jednak o trochę innym
kolorze skóry i znacznie innym podejściu do życia, zamiast kotów po śmietnikach
buszują małpki, owoce jakich w życiu nie widzieliście a już na pewno nie
jedliście (no chyba że z puszki), a jednocześnie są to kraje bardzo przyjazne i
łatwe w obsłudze, szczególnie jeżeli zna się choć trochę język angielskim,
którym łatwo wszędzie można się dogadać. Jeżeli ktoś się zastanawia nad daleką
podróżą, ale obawia się, czy sam sobie poradzi, to powinien pojechać właśnie
tam.
Plaża na Bali
Tarasy ryżowe na Bali
Małpki w Małpi Gaju, Ubud, Bali
Pura Taman Ayun, Bali
Gili Air
Borobadur, Jawa
Świątynia hinduska, Georgetown, Malezja
Plantacja herbaty, Cameron Highlands, Malezja
Kuala Lumpur, Malezja
Jedne z wielu zakazów w Singapurze
Singapur nocą
Merlion - symbol Singapuru
Marina Bay Sands, Singapur
Chińska dzielnica w Sinapurze
Szkoła w Bukit Lawang, Sumatra
Plantacja palm, z których wytwarza się olej palmowy, Sumatra
Małpki buszujące w śmietniku, Bukit Lawang, Sumatra
Gili Air
W wakacje 2012
r. znalazłam w promocji Lufthansy stosunkowo tanie bilety do Singapuru, jeden
rzut okiem na mapę przekonał mnie, że jest to dobry kierunek na moją kolejną
podróż, bo w pobliżu znajduje się wiele ciekawych miejsc, do których łatwo
dotrzeć, długo nie musiałam namawiać M., mojej wiernej towarzyszki, skłonnej
jechać ze mną choćby na kraniec świata (o ile oczywiście pieniądze pozwolą),
żeby się ze mną wybrała i tym sposobem, na przełomie października i listopada 2012
r., przez 3 tygodnie intensywnie podróżowałam po Singapurze, Indonezji i
Malezji. Po przeanalizowaniu kilku stron internetowych i przewodników,
uzyskaniu informacji na temat pory deszczowej w tym regionie oraz zakupieniu na
szybko biletu z Singapuru na Bali (kolejna promocja!) został ułożony wstępny
plan wycieczki: Singapur – Bali – Gili Air (koło Lombok) – Bali – Jawa –
Sumatra – Malezja – Singapur. A po drodze, w ramach przesiadki, jeszcze
wieczorny spacer po Frankfurcie, ale o tym już kiedy indziej opowiem.
Plan szczegółowy
był dość napięty, ale zależało nam na zobaczeniu jak najwięcej ciekawych
miejsc, bo nie wiadomo, czy jeszcze kiedyś w te rejony wrócimy. O dziwo, prawie
wszystkie plany zrealizowałyśmy (odpuściłyśmy jedynie wulkan Bromo na Jawie,
czego trochę żałuję, ale on od początku stał pod znakiem zapytania, a dzięki
temu na spokojnie zwiedziłyśmy Jogję) i wróciłyśmy bezpiecznie i bez problemu. Przez
to, że plan wycieczki był bardzo napięty, dużo się pakowałyśmy i
rozpakowywałyśmy, tak że targanie walich (tak, tak, podróżuje sobie z walizką
na kółkach a nie z plecakiem;-))) po schodach (zwykle bardzo wąskich i
stromych) po różnych hotelikach (czy oni nie mogą mieć pokoi na parterze, albo
chociaż windy?) było dość męczące, no ale miejsca, które miałyśmy możliwość, zobaczyć,
zdecydowanie rekompensowały ten trud.
Na podstawie
zebranych doświadczeń, najpierw przekażę Wam kilka ogólnych wskazówek i porad,
jak podróżować po tych krajach, co warto, czego nie warto i bardziej
szczegółowo opiszę poszczególne kraje w kolejnych wpisach.
ZAKWATEROWANIE
Jeżeli chodzi o
hotele, hostele i inne miejsca do spania – rezerwowałam je wszędzie wcześniej
przez Internet, bo lubię mieć wszystko z góry zaplanowane i nie martwić się,
czy coś znajdę na miejscu (choć na pewno często można znaleźć coś o wiele
taniej w ten sposób), ani nie marnotrawić czasu na szukanie. Polecam WWW.booking.com, czy WWW.agoda.com
W Singapurze
hotele są raczej drogie (najtańsze hotele oscylują wokół 150 zł za noc), pokoje
nie są duże, ale czyste. My spałyśmy w hotelach należących do sieci Fragrance,
w dzielnicy Geylang, która jest dzielnicą czerwonych latarni – zarówno w dzień
jak i w nocy, wzdłuż ulicy rozstawione są panienki czekające na klientów, wokół
jest dużo hotelików na godzinę. Może dlatego w naszym hotelu (raczej porządnym)
materac na łóżku był pokryty plastikiem (co niekoniecznie jest wygodne, bo
prześcieradło się ślizga i można się spocić w nocy, ale da się wytrzymać). Ale
generalnie dzielnica jest bardzo bezpieczna, nikt nie zaczepia, a do tego wokół
jest pełno knajpek z dobrym i tanim jedzeniem, więc jak najbardziej polecam.
Hotele "miłości"
Dziewczynki idą do pracy
W Indonezji
można znaleźć naprawdę tanie hotele – 50-60 zł za noc (hostele są jeszcze
tańsze), w Malezji jest trochę drożej, ale też można znaleźć coś znacznie
poniżej 100 zł za noc (cena za pokój dwuosobowy oczywiście). Tanie są
szczególnie hotele, których właścicielami są chińczycy czy hindusi. Niestety,
szczególnie w Malezji, wiele z tych hoteli znajduje się na piętrze (nad
sklepikami), prowadzą do nich raczej wąskie i strome schody, więc jeżeli macie
duże bagaże to ostrzegam – trochę się z nimi pomęczycie. W Indonezji pokoje są
z reguły dość przestronne, w Malezji – mniejsze, ale nadal wygodne. Wszędzie
wskazane jest rezerwowanie pokoi z klimatyzacją (może poza Cameron Highlands w
Malezji, gdzie jest znacznie chłodniej), albo chociaż z wiatrakami, bo jest
gorąco i wilgotno.
Na Bali czy Gili
nie zdziwicie się jeżeli drzwi do Waszego pokoju będą zamykane na kłódkę –
śmiałyśmy się, że mamy drzwi zamykane na kartę magnetyczną. Nie przejmujcie się
tak bardzo – o ile wiem, kradzieże tam się raczej nie zdarzają i wszystko jest
bardzo bezpieczne. My w każdym razie, mimo pewnych obaw, w trakcie całej
podróży w żaden sposób nie czułyśmy się zagrożone.
Drzwi do naszego pokoju w hotelu w Ubud, Bali
W Indonezji po
ścianach i sufitach Waszych pokoi będą biegać wszędobylskie jaszczurki
(nazywane przez tubylców gekonami) – nie są niebezpieczne, a wręcz uznawane są
za przynoszące szczęście (na pewno są pożyteczne, bo wyjadają robale), ale –
wydają z siebie dziwne dźwięki, niestety również w środku nocy, co grozi nagłą
pobudką. Ja byłam nimi zachwycona, M. trochę mniej – raczej śniły jej się po
nocach, że gryzą ją w tyłek;-))) Większych robali raczej nigdzie nie
widziałyśmy – czasami w pokojach chodzą mrówki i to w dużej ilości (a niektóre
potrafią być znacznych rozmiarów – np. na Sumatrze).
Gekon na suficie
POCZTA
W każdym
większym mieście znajdziecie urząd pocztowy. Jeżeli zamierzacie wysyłać kartki,
a będziecie podróżować po wszystkich trzech krajach, sugeruję wysłać je z
Malezji – tam znaczki były najtańsze. Odradzam zostawianie kartek do wysłania w
miejscach, gdzie nie ma skrzynki – w Ubud na Bali zostawiłam kartki w punkcie
pocztowym w jednej z księgarni (a dokładniej na kupce innych kartek na ladzie)–
żadna z tych kartek nie trafiła do adresata. Potem kartki wrzucałam do
skrzynek, albo zostawiałam w urzędzie pocztowym – te kartki doszły i to
stosunkowo szybko.
WALUTA
Najlepiej na
wymianę przywieźć dolary, mają lepszy kurs niż euro. Nie ma problemu z wymianą
walut, warto jednak poszukać miejsca z dobrym kursem, bo mogą być znaczne
różnice w cenie. W Singapurze o dziwo opłaca się wymienić walutę na lotnisku w
kantorze bankowym – w kantorach prywatnych w centrum kurs był znacznie niższy. W
niektórych miejscach (np. hotele) można zapłacić bezpośrednio w obcej walucie.
W Singapurze i Malezji bez problemu można płacić kartami kredytowymi, w
Indonezji jest już z tym gorzej.
CDN...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz